przepraszam którędy prosto?
pytam bo sztuka czego nie zgubiła
sama nie czuje kiedy angażuje
(zamraża akcję odracza
działanie)
w dodatku języczek wędrowniczek
właśnie stracił pewność (mowa to marna
technika wiązania – mocuj
cumy
z chęci nici! –
już raczej celebra bezsiły)
i zanim się ocknęłam ktoś mi zajumał
narrację (taka historia przez wielkie hahaha)
mało mnie zresztą rusza skoro
się nie umiem posthumanistycznie
rozłożyć (pilnuj
swoich ekstremów
podmiotku!) i
odkąd żyję w hodowli
beztroskich tuczników (pędzą
nas na
trzewiowych przeczuciach
po trupach
introspekcji) ściepa
na ściemę
śpiewności mniej ale w promocji
patosu potąd i obaw po pachy
co nas nie zabije to nas zainspiruje
(pani nie robi pod
siebie lecz zbiesi się
wrzaśnie) serce
niewprawny cenzor
słaby w wychwycie średniówki
(gdzie podejrzewa żywioł
tam ledwo
strużka obsmarowuje szpalty
petitem)
lecz gdyby pozorom ozora zdjąć splendor
undergroundu to może stanie się wreszcie
wierszem – wewnętrznym organem
wszystko ograne bo wchodzisz bez atu
(zamarkuj odwrót
zakarbuj to sobie)
spustem migawki migasz się od ruchu
kiedy kordon przepuszcza zostajesz jeno
kordonkiem koturnem kondorem z krwawym
skrawkiem (błysk flesza nie przepłoszy sępa
przesyci twoje oko
dziecka nie nakarmi)
pustka jest najsprawniejsza bo nie dźwiga spraw
a pełnia taka ładna w sam raz na zdruzgotanie
(podejmij licytację forsuj
do końcówki)