W filmach i w książkach wszystko to rozgrywa się w skali
makro. Inaczej nie da się tam tego pokazać. W życiu inaczej. Żadne tam romanse,
zerwania, tragedie. Raczej drobne przeoczenia, mikrouszkodzenia, nawarstwiające
się niuanse. Okruszyny chleba codziennego, którymi w końcu zaczynamy się dławić.
Potwornie zmęczeni. Wtłoczeni w taśmową produkcję towarów i
usług: ucierania, wycierania, podcierania, urabiania (plasteliny i charakteru),
włączania i wyłączania, opowiadania i odpowiadania na każde pytanie, na każdą
ich potrzebę i zachciankę, rezygnujący z każdej własnej. Wyrywani ze snu, z
zamyślenia, z iluzji intymności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz