powlekać rosnące

powlekać rosnące

O mnie

Moje zdjęcie
Urodziłam się w Pile w 1979 roku, a kilkanaście lat temu osiadłam na warszawskim Grochowie. Jestem poetką, krytyczką, redaktorką; miałam zostać naukowczynią, ale już mi się nie chce. Wydałam na świat trzy książki poetyckie ("Somnambóle fantomowe", "Zagniazdowniki", "Wylinki") i troje dzieci, które coraz bezczelniej sadowią się w pisaniu. Opublikowałam też książkę eseistyczną "Stratygrafie" (Wrocław 2010) i sylwę z apokryfami prenatalnymi - "Powlekać rosnące" (Wrocław 2013).

niedziela, 12 maja 2013

Matka z majchrem w szufladkach




Śniło mi się, że zabijam słowami. Nie pamiętam kogo, wiem tylko, że wypowiadałam mordercze życzenie – i ktoś za mnie wbijał komuś nóż pod łopatkę. Ja potem trupa zakopywałam i załatwiałam sobie alibi – niewinna, bo przecież używałam nie noży, lecz słów.

Tymczasem M. śniły się szufladki. Szufladki „od dzieci, o dzieciach, dla dzieci” – w które jacyś „oni” wpychają moje pisanie. A może sama się wpycham? Może zamiast tak ciągle czuwać i czulić, łaskotać i kołysać – powinnam podostrzyć słowo i pchnąć je jak majcher pod łopatkę?

Ale póki co – afirmuję wbrew frustracjom, wbrew szufladkom. Bo taki mam „kłopot organiczny”. Czytam w starych, chyba jeszcze „przeddzieciowych” notatkach: „Kto jest kobietą dzietną, tj. kto ma taki KŁOPOT ORGANICZNY, ten nie może być na innych polach znaczny, ważny, ani tym bardziej twórczy, genialny” – napisała Maria Komornicka, już jako Piotr Odmieniec Włast.

Stwierdziła/stwierdził – i niech tam. Trochę się jeszcze z tym „kłopotem” mało twórczo, mocno kwoczo, poobnoszę, pomoszczę. A potem otworzę zamknięte przed dziećmi szufladki. Znajdę tam brzytwę, scyzoryk i majcher. Napiszę, gdy naostrzę. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz